Więcej w rozwinięciu...
GKS Morena Gdańsk - GTS Mokry Dwór 4:5(0:2)
Tym razem dreszczowiec zakończył się happy endem. Chociaż byliśmy bardzo blisko starty lidera, to udało się zdobyć tą decydującą bramkę. Ja, tym razem będąc zawieszonym za kartki, obserwowałem spotkanie zza boiska pełniąc jakże zaszczytną funkcję: sędziego liniowego!. Uwierzcie mi, że gdy nie gram to mecz generuje chyba jeszcze więcej nerwów we mnie:).
Przed meczem zalecenie trenera było proste: siadamy od początku spotkania. Chcieliśmy sobie jak najszybciej zapewnić bezpieczną przewagę. Do pewnego momentu wyglądało to kapitalnie, gdyż już po 20 minutach prowadziliśmy dwiema bramkami. Prawdziwym nosem wykazał się trener, który postanowił wystawić Tomka Petryczko od pierwszej minuty. Ten odpłacił mu się dwiema bramkami i był wyróżniającą się postacią w pierwszej odsłonie. Ale nie byłoby tych goli gdyby nie dwie asysty Chamera, który moim zdaniem był najlepszym zawodnikiem na boisku. Hulał na placu niczym wicher, siejąc popłoch w szeregach obronnych Moreny. Bardzo dobrze funkcjonowała również obrona, która bardzo rzadko pozwalała rozwinąć skrzydła gospodarzom. A wracając do bramek(obie Tomka), to pierwsza padła po strzale głową z okolic 11 metra a druga to dostawienie nogi, po mocnym wbiciu w pole karne piłki przez Chamera, z okolic 5 metra. Prowadzenie powinno być wyższe, ale w jednej sytuacji sędzia nie uznał ewidentnie prawidłowo zdobytej bramki albo Damian nie potrafił się wstrzelić.
Druga połowa to już z goła inny obraz gry. Gospodarze, prawdopodobnie po ostrej reprymendzie w szatni, wzięli się zdecydowanie za grę. Coraz częściej zaczęli zagrażać bramce Kamila, aż w końcu dopięli swego. W zamieszaniu po rzucie rożnym, najprzytomniej zachował się obrońca Moreny i zdobył kontaktową bramkę. Jak wiadomo, zdobyta bramka działa mobilizująco na drużynę. To nie była już ta Morena z pierwszej części gry. Na szczęście z pomocą przyszli Damian i Wiewiór. Ten pierwszy był faulowany w polu karnym a ten drugi(nie bez problemu) pokonał po raz kolejny bramkarza. Nie minęło kilka chwil a Morena znowu zbliża się do nas. Z odsieczą po raz kolejny przybył Wiewiór, który wykorzystał podanie Tomka. Nie minęło kilka chwil a Morena znowu zbliża się do nas. Ale oczywiście Mokry Dwór, jakże przyjazny klub, musi zrobić sobie niepotrzebny smród. Zamiast trzymać prowadzenie i je powiększać, to gospodarze dochodzą nas na remis. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić, gdyż miałem przed oczami wizję drugiego miejsca. Na szczęście w naszych szeregach mamy Macia, który mimo zajęć na uczelni postanowił się urwać. I bardzo dobrze żeś chłopie zrobił, bo uratowałeś nam fotel lidera. Po podaniu Damiana i bardzo mądrym wyprowadzeniu piłki przez Sikora z obrony piłki, popędził na bramkę i ku uciesze wszystkich zapewnił nam 3 punkty.
Podsumowując: w pierwszej połowie to Mokry Dwór kontrolował grę i powinien wyżej, niż dwiema bramkami, prowadzić. Natomiast w drugiej to Morena miała więcej sytuacji, co udokumentowała czterema golami. Po raz kolejny pokazaliśmy pokaz frajerstwa i to, jak łatwo można całą przewagę roztrwonić. Trzeba popracować nad tym i ułożyć głowy w drugich połowach.
Skład: Stadnicki - Sikora, Kwaszyński M., Mańka M., Lamentowicz - Wysocki W.(Kozioł), Kopania Mat.(Widziński), Głogowski, Petryczko(Kopania Mac.), Chamerski(Grześkowiak) - Liedtke
Bramki: Tomasz Petryczko x2, Łukasz Głogowski x2, Maciej Kopania